Masowe protesty w azjatyckim kraju. Szturm na rezydencję byłej już premier
Powołując się na źródła wojskowe, agencja Reutersa podała, że tysiące demonstrantów wtargnęło do rezydencji premier Bangladeszu. Hassina Wajed miała zostać ewakuowana na pokładzie wojskowego śmigłowca.
Antyrządowe protesty w Bangladeszu
Sytuacja w Bangladeszu jest dramatyczna. W niedzielnych starciach z policją i zwolennikami partii rządzącej życie straciły co najmniej 94 osoby. W kraju wprowadzono godzinę policyjną, a lider protestów wezwał demonstrantów do marszu na Dhakę. W związku z eskalacją przemocy zawieszono działalność kolei, a właściciele szwalni zamknęli fabryki.
Antyrządowe protesty wybuchły w Bangladeszu w lipcu, gdy środowiska studenckie zażądały zniesienia kontrowersyjnego systemu kwotowego przy przydzielaniu stanowisk w administracji rządowej. Protesty przerodziły się w szerszy ruch społeczny mający na celu odsunięcie od władzy Hassiny Wajed, która w styczniu wygrała wybory, bojkotowane przez opozycję.
Łączna liczba zabitych w ramach trwających od lipca manifestacji przekroczyła już 300 osób. Władze od początku stosowały brutalne represje wobec protestujących.
Hassina Wajed ewakuowana do Indii
Jeszcze przed szturmem na pałac premier media podawały, że Wajed wraz z siostrą zostały ewakuowane do bezpiecznego schronu. Następnie była premier miała zostać przetransportowana wojskowym helikopterem do Indii.
Minister Sprawiedliwości Bangladeszu przyznał, że sytuacja w kraju jest bardzo niestabilna i sam nie jest pewien, co dokładnie się dzieje. Lokalne agencje informują, że dowództwo armii prowadzi spotkania z liderami różnych partii politycznych i dygnitarzami.
Trwające zamieszki i fala przemocy, która przetoczyła się przez ulice banglijskich miast, zostały uznane za najbardziej krwawe w historii tego państwa, mającego nieco ponad pół wieku istnienia.